Idąc wyżej i wyżej napotykałam na przeróżne mityczne stworzenia... Powitało mnie zawodzące Kelpie, które wędrowało po zboczach. Następnie napotkałam na tańczących na niewielkiej polance ludzi-węży... Spotkałam też tańczące wesoło wróżki... Wtem do moich uszu dobiegł śpiew w dziwnym języku...
Ujrzałam coś niezwykłego! Stado Hairy-Coo śpiewających gaelickie pieśni. Zatrzymałam się tutaj na chwilę, by posłuchać nadzwyczajnej muzyki.
Gdy znalazłam się na szczycie, rozpoczęły się obchody majowego święta... W towarzystwie ognia i mitycznych postaci Zielony Człowiek, będący już starcem, został doprowadzony do Majowej Królowej, gdzie umiera... Królowa jednak przywraca mu życie, a on odradza się jako młodzieniec. W ten sposób odradza się życie i nastaje jasna strona roku, która potrwa aż do kolejnego wielkiego festiwalu - Samhain…
Wydarzenie niesamowite, w którym zdecydowanie warto wziąć udział. To już mój drugi majowy festiwal i na pewno nie ostatni. Uwielbiam niezwykłą atmosferę panującą na Calton Hill tej nocy, bębny, dzikie tańce wokół ogromnego ogniska...
Jeśli jesteście ciekawi skąd wywodzi się Baltane zajrzyjcie koniecznie TUTAJ.
A jeśli jesteście ciekawi co porabiam, gdy nie piszę postów zajrzyjcie na mój kanał na YouTube. Niebawem pojawi się tam też filmik z obchodów Beltane w Edynburgu. Gorąco zapraszam :)
E.