Zakończenie z wielkim hukiem

Ostatni dzień letniego festiwalu dobiega końca... Dziś po raz kolejny mogliśmy być świadkami niesamowitego wydarzenia, jakim jest koncert fajerwerków. Ja, osobiście, nigdzie się nie wybrałam, ale w ubiegłym roku obserwowaliśmy owe widowisko z klifów w Hollyrood Park. Zdecydowanie warto udać się w jakiś strategiczny punkt miasta (Princes Street Gardens, klify, Arthur's Seat, czy nawet Calton Hill), by móc obserwować barwne przedstawienie.


Koniec festiwalu oznacza także, że nadchodzi jesień... i ta wizja przemijania sprawia, że człowiek staje się jakiś taki bardziej zamyślony, melancholijny... Mimo iż uwielbiam jesień, jest moją ulubioną porą roku, to i ja staję się jakaś nostalgiczna... Być może to przez spadające już liście z drzew... gdy codziennie obserwuję jak liściasty dywan staje się coraz to grubszy i bardziej kolorowy... Być może to przez te zimne, otulone mgłą poranki, których coraz to więcej... A może to te długie wieczory....
Kto wie....


E.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

10 najbardziej nawiedzonych miejsc w Edynburgu cz.2

 Witajcie!  Mam nadzieję, że odpoczęliście i jesteście gotowi na dalszą część naszej wycieczki po mrocznych zakamarkach Edynburga. Przygotuj...