Za każdym razem idąc Princes Street, podziwiając te wszystkie cudowne oświetlenia, natychmiast zaczynam słyszeć w głowie tą piosenkę :) Co prawda ciężarówek ze świąteczną Coca-Colą nie ma, ani śniegu, ale coraz bardziej zaczynam czuć ten klimat. Trochę mi smutno, że nie mogę spędzić tych Świąt w Polsce z bliskimi, ale taka jest cena życia na emigracji. Może za rok się uda przylecieć do domu :) Bardzo bym tego chciała :) Ale teraz już koniec mojego marudzenia. Mam dla Was kilka fotek. Wybaczcie jakość, ale robione w autobusie, więc pojawiają się na nich odbicia...
Paparazzi przyłapany ;) |
~Ela
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz