O tym jak się zapuściłam...

...czyli krótka historia moich zabaw we fryzjera :)

Często moi znajomi pytają się jakim cudem moje włosy tak szybko rosną. Szczerze, nie mam zielonego pojęcia... Wydaje mi się, że to głównie kwestia genów. Odkąd pamiętam, moje włosy zawsze szybko rosły, a nie miały ze mną lekko. Ciągłe suszenie, farbowanie, prostowanie nieźle dało im popalić... Myślę jednak, że najważniejsze to po prostu pozwolić im rosnąć, nie obcinać non stop, nie przypalać lokówką czy prostownicą (nawet ja już tego nie robię ;) )i odpowiednio o nie dbać.

Wszystko zaczęło się od momentu, że któregoś dnia znudziły mi się moje długie włosy i po prostu postanowiłam je obciąć... Po tym niezbyt udanym eksperymencie wyglądały właśnie tak... Lubiłam je, ale 'ogarnięcie' tego bałaganu zajmowało mi naprawdę dużo czasu, a do tego non stop używałam prostownicy :/



Po kilku tygodniach stwierdziłam, że jednak nie było warto i że znowu chcę moje dłuuugie włosy... Niestety nie było łatwo. Aby przyspieszyć cały proces postanowiłam nic z nimi nie robić, niech sobie rosną jak chcą... Po około siedmiu miesiącach w końcu zaczęły jakoś wyglądać :) Trochę je wyrównałam. Sięgały mi wtedy trochę za ramiona...


Po półtora roku były już naprawdę długie, ale znudził mi się ich kolor, więc zaczęłam je rozjaśniać... i to zdecydowanie nie był najlepszy pomysł... ale lubiłam ten kolor :p


Minęły jakieś trzy miesiące i stwierdziłam, że rudy to jednak nie mój kolor i zaczęło mi brakować moich czarnych włosów... Nie zastanawiając się długo odwiedziłam najbliższą drogerię w celu zakupu czegoś do koloryzacji. Jako, że rozjaśnianie bardzo je zniszczyło, użyłam szamponu koloryzującego (plus, że wypłukuje się na naturalny brąz). Od tej pory chucham i dmucham na moje włosy, bo uwielbiam kiedy są dłuuugie :) I wiem jedno- nigdy więcej zabawy we fryzjera :)

E.



Clinique High Impact Mascara| Uroda

Dziś zapraszam na test nowości w mojej kosmetyczce- tuszu do rzęs od Clinique.


Moja wersja to 3,5ml miniaturka, którą zakupiłam wraz z jakimś czasopismem.


Jego zadaniem jest zwiększyć objętość rzęs, a także długotrwale je podkręcić. Tusz jest w kolorze czarnym i ma najzwyklejszą na świecie szczoteczkę, ale... ale ta szczoteczka potrafi zdziałać cuda :)


Tak wygląda różnica między moimi naturalnymi rzęsami, a pomalowanymi jedną, cieniutką warstwą tuszu.


Jedna warstwa tuszu...


... a tutaj już dwie cienkie warstwy.

High Impact Mascara jest jednym z najlepszych tuszy jakich do tej pory używałam. Pięknie wydłuża i pogrubia rzęsy. Nie skleja, nie pozostawia żadnych grudek, nie osypuje się,  a w dodatku jest bardzo trwała. Jedyną jej wadą jest cena, gdyż pełnowymiarowe opakowanie to koszt ok. 100zł. Myślę jednak, że za taką jakość warto tyle zapłacić :)

Na dole zdjęcie po całym dniu w pracy. Rzęsy wciąż ładnie wyglądają, a to chyba najlepszy dowód jego jakości.

A Wy co o niej sądzicie?
E.

Co z tymi tunelami?| Styl

No właśnie... Co?
Takowe ozdoby bardzo mi się podobały, ale musiały być też w rozsądnym rozmiarze :D Długo rozważałam wszystkie 'za' i 'przeciw' , w końcu to nie zwykłe kolczyki, które mogę w każdej chwili wyciągnąć i nic nie będzie widać...

Zaczęłam ostrożnie, od rozciągania moich 'dziurek' po kolczykach, które mam właściwie odkąd pamiętam.  W tym celu zaopatrzyłam się w zestaw pięknych, błękitnych taperów w kształcie ślimaczka :)


 Kiedy niebieskie ślimaczki były już dla mnie za małe, postanowiłam zamówić kolejne w większym rozmiarze. Cały proces rozciągania trwał bardzo długo, ale nie chciałam mieć żadnych problemów z tym związanych.


 Kiedy moje 'dziurki' miały już około 4mm, w ręce wpadły mi te maleństwa. Śliczne, malutkie i w panterkę... Ale nie były najlepszym pomysłem, gdyż później musiałam je lekko spiłować z tyłu, aby móc je w jakikolwiek sposób wyciągnąć. Cóż, człowiek uczy się na błędach...


 ... dlatego też moim kolejnym zakupem były tunele z nakrętką, które bardzo łatwo wyciągnąć. Są to najprostsze tunele ze stali chirurgicznej. Zarówno w prawym, jak i lewym uchu obecnie noszę 5mm tunele, które wyglądają właśnie tak:


 A tak się prezentują w całości. Jestem z nich bardzo zadowolona. Przyjemnie się 'noszą'. Uszy szybko się wygoiły po 'lamparcim horrorze' i nie mam z nimi żadnego problemu.  Same tunele, zaraz po założeniu, sprawiały wrażenie baaardzo ciężkich, ale teraz w ogóle nie czuję, że mam coś w uszach. Nie rzucają się też jakoś specjalnie w oczy. Ot, takie malutkie tuneliki ;)


Jak na razie, nie planuję powiększania swoich 'dziurek'. Ta wielkość jak najbardziej mi odpowiada:) I przyznam się bez bicia, że te wszystkie ogromne tunele w uszach mnie przerażają... Umiar jest dobry we wszystkim :)
E.

Kilka słów o balsamach do ust|Uroda

Pora rozkręcić tego bloga i urozmaicić jego tematykę, bo zaczyna tutaj troszkę powiewać nudą ;)

Na początek chcę Wam przedstawić kilka niezbędnych, dla mnie, produktów do ust- czyli balsamów. Rzadko noszę kolor na ustach. Stawiam bardziej na ich pielęgnację. Dlatego też dzisiejszy post poświęcę moim ulubionym produktom do pielęgnacji ust :)


To różowo-czarne maleństwo od razu przykuło moją uwagę. Nigdy wcześniej nie miałam produktu tego typu, więc postanowiłam wypróbować. Czemu nie :)
'Wazelina' pięknie pachnie różami, jednak nie nawilża za bardzo moich ust. Ot, taki ładny gadżet:)



Masełko z Nivea od dawna jest jednym z moich ulubionych produktów do ust. Pięknie pachnie i nawilża na długo, zostawiając ochronną warstewkę na moich ustach. Świetny produkt za niską cenę. Gorąco polecam.


Jakiś czas temu wpadły w moje ręce produkty firmy REN. Są to produkty nie zawierające parabenów, sztucznych barwników i perfum. Sam balsam ma konsystencję podobną do błyszczyków i jest troszkę lepki, ale ładnie nawilża i jest bardzo wydajny. Ja posiadam aż dwa opakowania:  15 ml oraz wersję podróżną- 5ml.


W okresie świątecznym zaopatrzyłam się w dwa balsamy Instant Light od CLARINS. Moje kolory to 01(na dole) oraz 06 (na górze).  Balsamy pięknie pachną i smakują ;) Ładnie nawilżają, dając bardzo przyjemne uczycie na ustach. Pozostawiają również delikatny kolor. Małe, poręczne opakowanie (moje mają po 5ml), zmieści się w kieszeni, czy nawet najmniejszej torebce. Obok masełka Nivea, są moimi faworytami:)

E.

Dawno mnie tutaj nie było...

Tak, wiem... należy mi się lanie... Jako wytłumaczenie mogę powiedzieć jedynie, że ostatnio nie mam za wiele czasu na pisanie. Pomiędzy pracą, szkołą i domowymi obowiązkami czasem na prawdę jest trudno znaleźć chwilę jeszcze na pisanie. Mam nadzieję, że mi to wybaczycie :)

Co u mnie?
Właściwie to 'żyję' już moim urlopem i naszą wycieczką po Europie. Ciągle jeszcze zmieniamy nasze plany i miejsca, które chcemy odwiedzić, tak aby zmieścić się w dwóch tygodniach. Troszkę za krótko jak na taką wycieczką, ale i tak będzie fajnie :D Nie powiem... liczę na śnieg. Duuuużo śniegu :) Mam nadzieję, że się nie zawiodę, bo tutaj ze śniegiem jest raczej skromnie. Lepiej niż w tamtym roku, ale to wciąż nie to samo co zima w Polsce..

E.

10 najbardziej nawiedzonych miejsc w Edynburgu cz.2

 Witajcie!  Mam nadzieję, że odpoczęliście i jesteście gotowi na dalszą część naszej wycieczki po mrocznych zakamarkach Edynburga. Przygotuj...