Wojna z plecakami

 Jako że do pracy dojeżdżam dość daleko, zamiast torebki postanowiłam 'przerzucić się' na plecak... 

Nie byłoby tego posta, gdyby nie fakt, że przez ostatnie pół roku stoczyłam istną wojnę z plecakami. Ja wiem, że noszę ze sobą bardzo dużo rzeczy, ale to chyba normalne, że plecak jest właśnie od targania tych ciężkich rzeczy...

I tak zakupiłam piękny plecak z jednego ze sklepów z alternatywną odzieżą. Był piękny, haftowany... ale... po dwóch dniach odpadły mi kółeczka, przez które był przeciągnięty sznurek zamykajacy główną kieszeń... Sam sznurek po krótkim czasie rozciągnął się niemiłosiernie... To samo stało się z szelkami... Noszenie w nim zakupów stało się mega niewygodne, bo plecak obijał mi się o tyłek :(

Wydałam na niego sporo, ale trudno kupię nowy...

Wybór padł  na słynną kostkę, czyli plecak w wojskowym stylu... który rozpadł się po dwóch miesiącach... Niestety w dzisiejszych czasach ciężko o dobrą jakość...

W końcu stwierdziłam, że olać styl, niech chociaż będzie użyteczny i nie rozpadnie się po miesiącu...

Powędrowałam więc do Decathlonu i tam znalazłam całkiem fajny plecak. Super zadowolona zapakowałam swoje graty i już nie było w nim za bardzo miejsca na np. zakupy. Dopowiem tylko, że to był podobno 'plecak hikingowy'... sporych gabarytów- miałam problem wcisnąć go do szafki w pracy...

Może powiecie teraz, że marudzę i wybrzydzam, ale ja naprawdę chciałam coś, co mogłabym nosić na codzień, ale też coś, co świetnie spisywałoby się na małych górskich wyprawach. Coś, co mogłabym zabrać ze sobą do samolotu...

I w końcu znalazłam!

Pewnie większość z Was kojarzy kanciate plecaki z liskiem? Kilka lat wstecz prawie cały Edynburg je nosił :) Muszę przyznać, że trochę odstraszała mnie ta cena, ale stwierdziłam, że zaryzykuje i było warto!

Mowa tutaj o plecakiach szwedzkiej firmy Fjällräven, która powstała w 1960r i zajmuje się głównie produkcją plecaków i ekwipunku outdoorowego.



Mój model to Kånken No.2 Black i świetnie się spisuje zarówno na codzień, jak i na wypadach w góry. Mimo swoich niewielkich rozmiarów jest mega pakowny i wygodny. Posiadam go od trzech miesięcy i nie ma ze mną lekko, a nadal wygląda jak nowy.

Plusem jest fakt, że firma Fjällräven część dochodu ze sprzedaży przekazuje na ochronę lisów polarnych :)

E.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

10 najbardziej nawiedzonych miejsc w Edynburgu cz.2

 Witajcie!  Mam nadzieję, że odpoczęliście i jesteście gotowi na dalszą część naszej wycieczki po mrocznych zakamarkach Edynburga. Przygotuj...