Dolina Łez

Pierwszy raz znalazłam się tam jakieś dwa lata temu, gdy wracając znad Loch Ness, wybraliśmy drogę wiodącą przez to magiczne miejsce. Był luty... Oprószone śniegiem szczyty, wyłaniały się z lekko opadającej mgły... Widok, który zapadł mi w pamięci na całe życie, widok, który pokochałam od pierwszego wejrzenia...
Glen Coe zimą...

Glen Coe to dolina pochodzenia wulkanicznego. Znajduje się w Highlands, na północy hrabstwa Argyll. Malownicze piękno doliny doprowadziło do włączenia jej do The Ben Nevis and Glen Coe National Scenic Area, jednego z aż czterdziestu takich obszarów w Szkocji. Podróż przez wąwóz, na głównej drodze A82 (Glasgow - Fort William) jest 'jedną z klasycznych podróży po górach'. Główną osadą jest wioska Glencoe, położona tuż przed wjazdem do doliny.

Miejsce to jest uważane za ojczyznę szkockiego alpinizmu. Jest bardzo popularne wśród górskich wędrowców, wspinaczy ale i fotografów :)

Glen Coe ma również swoją smutną historię... 13 lutego 1692 roku, miało tu miejsce straszne wydarzenie, zwane Masakrą w Glencoe.... Trzydziestu ośmiu członków Klanu Macdonald zostało zabitych przez siły rządowe angielskiego króla, gdyż sprzeciwiły się wierności nowym monarchom- Wilhelmowi II i Mary II...
.. i latem :)

Czy wiesz, że...
  • Glen Coe określane jest mianem Doliny Łez ze względu na swą krwawą historię...
  • Glen Coe możecie zobaczyć w serii  filmów o Harrym Potterze
  • Przypuszcza się, że Glencoe to również miejsce urodzenia legendarnego barda Ossiana.. 
Mam nadzieję, że dzisiejszy post się Wam podobał. Jeśli byliście w Glen Coe, napiszcie w komentarzu jakie są Wasze wrażenia, a ja życzę wszystkim miłego wieczoru :)

Buziaki,
E.

Noc Kupały


Utonął Wieś głupawy, a Topielica zducha
Szpony zacierając, szepcze mu do ucha
Wiesz, że przed Kupałą kąpać się nie godzi
Wiesz, że przed Kupałą po dnie licho chodzi
          ~ Żywiołak 'Ballada o głupim Wiesławie'

Kiedy byłam dzieckiem, często słyszałam od mojej babci podania i legendy ludowe. Zawsze też ostrzegała mnie żebym nie wchodziła do wody przed św. Janem. Pytana dlaczego, odpowiadała, że Licho może mnie wciągnąć pod wodę i utopić. Kim lub czym było owe Licho? Być może jakimś duchem leśnym, demonem, nadprzyrodzoną istotą? A być może to znana ze słowiańskich podań Topielica,  Wiła lub nawet Wodnik. W tych babcinych opowiadaniach zawsze mieszały się wierzenia pogańskie z usilnie próbującymi je zastąpić wierzeniami chrześcijańskimi. Trochę to pokręcone, prawda?

Więc czym tak naprawdę jest czy też był Dzień św. Jana? 

źródło: Google/grafika
Niczym innym jak katolickim świętem, które miało zastępować pogańskie Święto Kupały...
W najkrótszą noc w roku, gdy jasność zwycięża nad mrokiem (21/22 czerwca, czyli w letnie przesilenie), celebrowano święto ku czci bóstwa zwanego Kupałą (słowiańska wersja boga miłości). Uważany był on za syna Swaroga.
Najkrótsza noc w roku była zatem nie tylko początkiem lata, ale i świętem miłości i płodności.
Głównymi żywiołami były tutaj woda i ogień, które miały moc oczyszczającą. Tej nocy świętujący rozpalali ogniska i tańczyli pomiędzy nimi lub je przeskakiwali, kąpali się w rzekach, a panny puszczały wianki na wodzie (wróżąc czy wkrótce wyjdzie za mąż, czy będzie musiała jeszcze poczekać). Po tej nocy już bezpiecznie można było kąpać się w wodzie i żadne Licho już nas nie dopadnie :)

Noc Kupały wydaje się być odpowiednikiem celtyckiego święta o nazwie Beltane. Jest to noc kiedy to rok wkracza w swoją jasną stronę i potrwa w niej aż do Samhain ( 31 października).
E.

Z celtyckiej mitologii: Litha

źródło: Google/grafika

Jakiś czas temu pisałam sporo na temat celtyckiej mitologii i tak sobie pomyślałam, że może warto uzupełnić trochę te wpisy o pozostałe święta celtyckie. Dlatego też spodziewajcie się kolejnych wpisów 'Z celtyckiej mitologii' właśnie.

Dziś chciałam troszkę opowiedzieć o święcie zwanym Litha (Midsummer).
est to święto przesilenia letniego, gdzie światło góruje nad ciemnością, dzień nad nocą, życie nad śmiercią...
Święto to obchodzone jest przez również przez Słowian- Noc Kupały,a obecnie przyjętą przez kościół wersją jest święto św Jana...
źródło: Google/grafika

Jest to czas równowagi pomiędzy ogniem i wodą, wprowadzenia w swoje życie światła. Lithę obchodzono podobnie do Beltane poprzez rozpalanie na nowo ognisk. To dzień ucztowania oraz tańców i zabaw przy ognisku właśnie.

E.

Hector i depresja

Ja nie wiem co jest grane... serio... Po tak pięknym maju, jaki zaserwował nam ten rok, spodziewałam się równie pięknego czerwca a tu klops!

haar nad Edynburgiem
Już po powrocie z ostatniej wycieczki (obiecuję jak najszybciej skleić filmiki i Wam przesłać :)), zastaliśmy paskudną pogodę, gdyż całe miasto osnuł haar, czyli nic innego jak mgła... I tak calutki tydzień... Mgła i mżawka... Cóż, można by było rzec- istnie brytyjska pogoda.... ale to był dopiero początek... Po dosłownie kilku dniach znów się zrobiło paskudnie, a to za sprawą sztormu o uroczym imieniu Hector. Wczoraj wiało okrutnie, a dziś tylko trochę pokropiło. Nie mam pojęcia jak to wyglądało gdzie indziej, bo nie miałam najmniejszej ochoty wychodzić z domu :)

W ogóle ostatnio nie mam na nic ochoty... Jakaś chandra mnie dopadła i mam takie głupie uczucie, że dużymi krokami zbliża się jesień.. Też tak macie? Pierwszy raz coś takiego mi się zdarzyło... Przecież dopiero połowa czerwca, przed nami całe lato.... a ja nie wiedzieć czemu o jesieni myślę... Może to wina pogody... Sama nie wiem..

W każdym razie staram się myśleć pozytywnie i Wam też staram się zawsze przesłać pozytywną energię, czy to w postach, czy w filmikach :) Życzę Wam udanego i przede wszystkim słonecznego weekendu i do następnego razu!

Buziaki,
E.

To już cztery lata...

Tak, dokładnie odkąd przeprowadziłam się do Szkocji minęły już cztery lata... Czy to była słuszna decyzja? Nie wiem...


Tak naprawdę w Polsce nigdy nie zaznałam 'dorosłego' życia, bo zaraz po szkole przeprowadziłam się tutaj. Tak patrząc na to z dystansu tych czterech lat, mogę powiedzieć, że to na pewno nie była do końca przemyślana decyzja...  To bardziej było w stylu- bo mój chłopak tutaj jest, to i ja też muszę... Być może gdybym to porządnie przemyślała, nie zdecydowałabym się na wyjazd... Być może...

No ale już tu jestem, już cztery lata, które wiele mnie nauczyły... Przede wszystkim tego, że jak się samemu nie ogarniemy i nie zaczniemy działać, to nikt za nas tego nie zrobi. Nie było mi łatwo, bo i inny język, inna mentalność. Dla kogoś z małej miejscowości nagle otworzyły się drzwi do 'wielkiego świata' i co teraz? No właśnie... były czasy dobre, gorsze, czasem było już naprawdę źle... Teraz mogę spokojnie powiedzieć, że jest w porządku, jestem zadowolona ze swojego życia. Mam pracę, przyjaciół, świetnego partnera. Spełniam swoje marzenia o podróżowaniu- i to nie zawsze muszą być jakieś wielkie podróże po świecie, czasem wystarczy jechać do sąsiedniego miasta, przejść się jego uliczkami, by zobaczyć jak jest piękne :)

Ta cała przeprowadzka była dla mnie niesamowitą lekcją życia, lekcją samodzielności i na tym etapie mojego życia mogę szczerze powiedzieć, że tak, jestem szczęśliwa :)

E.

10 najbardziej nawiedzonych miejsc w Edynburgu cz.2

 Witajcie!  Mam nadzieję, że odpoczęliście i jesteście gotowi na dalszą część naszej wycieczki po mrocznych zakamarkach Edynburga. Przygotuj...