Z celtyckiej mitologii: Yule

źródło: Google/grafika
Szał przedświątecznych zakupów sięga zenitu, gdyż już tuż, tuż ten wyczekiwany przez wielu dzień :) Dziś również dzień niezwykły, gdyż nadszedł pierwszy dzień zimy...Z tej właśnie okazji, mam dla Was kilka słów o dzisiejszym święcie- Yule.

Dzień przesilenia zimowego (Midwinter, 20-23 grudnia), to czas gdy panowanie ciemności zaczyna dobiegać końca. Od tego momentu dzień staje się coraz dłuższy, a noc krótsza. To dzień zwycięstwa życia nad śmiercią.

Ludzie w tym czasie starali się przyciągnąć do domów szczęście i pomyślność. W tym celu dekorowali darami ziemi (np. orzechami czy jabłkami) wiecznie zielone drzewko. Spotykali się wspólnie z najbliższymi, ucztowali i obdarowywali się prezentami.

Brzmi znajomo, prawda? A to dlatego, że odpowiednikiem Yule są oczywiście Święta Bożego Narodzenia, a szczególnie Wigilia, gdy dekorujemy choinkę, a wieczorem zasiadamy z bliskimi do wspólnej kolacji.

źródło: Google/grafika
Bez względu na to czy obchodzicie Yule czy Boże Narodzenie, chciałabym życzyć Wam spokojnych, pełnych radości chwil z bliskimi, abyście czuli się kochani i szczęśliwi w tak wyjątkowym czasie :*

E.

Ach te dredy!

Jeśli czasem przeglądacie moje zdjęcia, czy to tutaj na blogu, czy na Instagramie, pewnie zauważyliście, że czasem pojawiam się w dredach xD  Zapraszam zatem na moje dredowe przygody :)

Te piękne dłuuugaśnie dredy to niestety dredy syntetyczne... zrobione oczywiście przeze mnie... Ech pamiętam te długie godziny z szydełkiem i bolące ręce :) Niestety czasem tylko je noszę, bo moja praca nie pozwala mi na takie szalone fryzury, a z drugiej strony są one bardzo ciężkie...


Czasami zastanawiam się czy nie zaszaleć jednak i nie zrobić sobie prawdziwych dredów xD Chociaż znając siebie nie chciałoby mi się o nie dbać, a uwierzcie mi jest przy nich więcej roboty niż przy moich normalnych długich włosach. Jestem też osobą, która szybko się nudzi i lubi zmieniać wygląd, a w szczególności fryzury, więc nie wiem jak długo wytrzymałabym w dredach xD

Bywały różne opcje, jednym razem miałam dredy tylko z połowy włosów, a innym na całej głowie.. I muszę przyznać, że brakuje mi tej szalonej fryzury... dlatego też zapewne za jakiś czas znowu je zaplotę i będę nosić dopóki mi się nie znudzą, albo będą mnie już denerwować :)

Co sądzicie o takiej fryzurze? Podoba się Wam czy wręcz przeciwnie?

E.

Czy zostałam Scroogem?

Mam wrażenie, że im jestem starsza, tym bardziej nie czuje magii świąt... Kiedyś było zupełnie inaczej, a teraz....

zdjęcie: Google/grafika


Nie bawią mnie świąteczne ozdoby pojawiające się już w październiku... Nie rusza mnie żadne przedświąteczne szaleństwo zakupowe.. Wręcz przeciwnie... Wydaje mi się, że to tylko pogarsza całą sytuację.. Myślałam, że chociaż choinka mi pomoże... Nawet przez chwilę działało... Ech.. mam wrażenie, że całkiem zatraciłam ducha świąt...

Nawet zabawa w Blogmas miała mi trochę pomóc, żeby nie być jak Scrooge…

Ale chyba tutaj już nic nie pomoże...

Jak jest z Wami? Czujecie 'Ducha świąt' czy raczej nie?

E.

12 Days Of Christmas

Ostatnio wpisy pojawiają się rzadziej a to dlatego, że wciąż walczę z moim bólem pleców... i po prostu ciężko mi siedzieć przed komputerem i pisać.

Postaram się jednak wrócić do codziennego pisania bo na tym miała polegać cała zabawa z Blogmasem :)

Dziś mam dla Was dwanaście filmów na każdy dzień odliczania do świąt. Każdy o tematyce bożonarodzeniowej, z różnych gatunków, bo i są komedie, są i horrory. Mam nadzieję, że spodoba się Wam ten pomysł i każdego dnia obejrzycie jeden z tytułów, aby jeszcze bardziej poczuć klimat świąt :)

Zacznijmy więc :)

  1. Holiday
  2. Christmas Vacation
  3. Angel Of Christmas
  4. Holiday Calendar
  5. Krampus
  6. Once Upon A Holiday
  7. Christmas Inheritance
  8. I'll Be Home For Christmas
  9. Christmas Chronicles
  10. A Christmas Horror Story
  11. Home Alone
  12. Home Alone II: Lost In New York
Oto całą lista. Wszystkie z nich osobiście obejrzałam i mam nadzieję, że będziecie się świetnie bawić oglądając je :)

E.

Zanim w Szkocji pojawiło się chrześcijaństwo...

… okres Bożego Narodzenia był czasem świętowania zimowego przesilenia.

Ta najdłuższa noc w roku była symbolem głębi zimy... Festiwal i celebrowanie tego czasu miało prawdopodobnie przebłagać bogów by zwrócili słońce.

By jeszcze bardziej wzmocnić swoje prośby ludzie przynosili zielone gałązki symbolizujące życie np. jemiołę, która czczona była przez druidów jako symbol płodności (stąd pocałunki pod jemiołą ;))
Aby wypędzić mrok rozpalano w domach ogniska...

Wśród Celtów Boże Narodzenie było znane pod nazwą Nollaig Beag. W tym czasie palono Cailleacha- kłodę z wyrzeźbioną twarzą starej kobiety, co miało odpędzić pecha.
Celtowie również zapalali świece w tym okresie, by wskazać drogę dla obcych. W Szkocji zwyczaj ten nazywał się Oidche Choinnle, czyli Noc świeczek. Umieszczano je w oknach, by oświetlały drogę Świętej Rodzinie...

Współcześnie Boże Narodzenie w Szkocji to miks pomiędzy tradycjami chrześcijańskimi i pogańskimi… A jak jest u Was? Czy w Waszych tradycjach bożonarodzeniowych dostrzegacie jakąś cząstkę pogańskich tradycji? Piszcie w komentarzach :)


E.

Katastrofa...

Hej!

Jak jesteście ze mną od początku Blogmasa, to pewnie wiecie, że szykował mi się wyjazd do Polski... No właśnie to już jutro, a ja jestem w totalnej rozsypce... Nic nie zapakowane, nic nie przygotowane.. Dopiero ogarnęłam sprawę z biletami xD  Jedna wielka katastrofa..


Pierwszy raz zdarzyło mi się też żebym nie mogła się zmieścić do swojego bagażu... a ja naprawdę nie zabieram ze sobą dużo.. Kurczę... No nie ogarniam tego...

Jakby tego jeszcze było mało to dopadło mnie przeziębienie :) Nie ma jak to wszystko na raz...

Wiem, że strasznie dzisiaj marudzę, ale co zrobić.. Nie zawsze jest tak pięknie i kolorowo...

Zabieram się zatem do kolejnego przepakowania rzeczy... a przy okazji mogę zdradzić, że zabieram ze sobą kamerę, więc może i jakieś wideo pojawi się na moim kanale :)

Tymczasem życzę Wam spokojnego weekendu :)

E.

Gruß vom Krampus

Dzisiejszy post będzie strrrraszny!!!

O św. Mikołaju dużo pisać nie muszę, bo jego historię znamy wszyscy, ale co wiemy o jego towarzyszu? O Mrocznym Cieniu św. Mikołaja?

Krampus wywodzi się z folkloru Centralnej Europy ( Austria, Bawaria, Czechy, Słowacja, Chorwacja, Węgry), jednak jego dokładne pochodzenie nie jest do końca znane i możliwe, że sięga czasów przedchrześcijańskich. Prawdopodobnie Krampus to Syn Piekła mitologii nordyckiej. Możliwe, że jest on także w jakiś sposób powiązany z demonami z mitologii greckiej (satyr, faun)…
zdjęcie: Google/grafika

Nazwa"Krampus" pochodzi od niemieckiego słowa "kramp" co oznacza "pazur".

 Jest to iście piekielna postać z najgorszych koszmarów... Pół-kozioł, pół-demon z rogami, kłami, czarnymi włosami i długim językiem, stanowi totalną przeciwność św. Mikołaja...

Według podań Krampus przybywał w nocy z 5.na 6. grudnia w tzw. Krampusnacht, czyli Noc Krampusa…

Następnego dnia w Dzień św. Mikołaja (Nikolaustag), dzieci wyglądały za drzwi, by sprawdzić czy w ich butach znajduje się nagroda za dobre sprawowanie (od Mikołaja), czy też znajduje się rózga- kara za złe zachowanie (od Krampusa).

Jeśli jesteście ciekawi jak wyglądać mógłby Krampus, wybierzcie się na jedną z parad- Krampuslauf lub obejrzyjcie film z jego udziałem :)
Krampus
A Christmas Horror Story

Słyszeliście już kiedyś o Krampusie?

E.

Magia choinki...

To będą już moje piąte święta tutaj, w Szkocji... i muszę się przyznać, że nigdy jakoś za specjalnie ich nie obchodziłam. Myślałam, że tak będzie łatwiej nie myśleć o tym jak daleko jest się od rodziny... Ale w tym roku jest jakoś inaczej... W tym roku, mimo że jak zwykle będę pracować w Boże Narodzenie , chciałam jednak poczuć choć odrobinę klimat świąt. Przyczyniła się także do tego moja
dobra koleżanka, która akurat miała choinkę na zbyciu :) Chociaż początkowo sądziłam, że to nie jest najlepszy pomysł, postanowiłam przygarnąć choinkę i choć raz postarać się o świąteczny klimat w domu. 

Wiem, że to już nigdy nie będą takie święta jakie pamiętam z dzieciństwa... Piękne, białe święta, ale jednak... Chciałabym, aby te moje cztery ściany były trochę przytulniejsze i trochę bardziej świąteczne niż w poprzednich latach :)

Tak więc stanęła piękna i dumna w czerwieni i srebrze... i od razu jakoś tak cieplej na sercu :)

E.

Co sie stało ze szkockimi tradycjami bożonarodzeniowymi?

Hej, witam Was w kolejnym dniu Blogmasa :)

Dziś przygotowałam kilka ciekawostek na temat świętowania Bożego Narodzenia tutaj w Szkocji. Mam nadzieję, że się Wam spodoba i dowiecie się czegoś ciekawego :) Jest tylko mały problem.... bo tradycji chrześcijańskich Szkoci za wiele nie mają, a to dlatego, że...

1. Boże Narodzenie dos
tało bana… i to na aż 400 lat... a to za sprawą Johna Knoxa, który zreformował kościół, uznając kalwinizm za jedyną słuszną religię zakazując innych...

2. Boże Narodzenie jest świętem państwowym w Szkocji od 1958 roku.

3. Wigilia jest tutaj normalnym, pracującym dniem...

4. Szkoci w okresie świątecznym lubią bawić się na tzw. Christmas Party :)

5. Popularnym świątecznym deserem jest puding, a także black buns, bannock cake czy mince pie.

6. Boże Narodzenie jest dniem ucztowania. Serwowany jest wtedy świąteczny, faszerowany indyk z pieczonymi ziemniakami, korzeniem pietruszki i marchewki lub z brukselką.

7. 26. grudnia, czyli Boxing Day to czas wielkich, posezonowych wyprzedaży.

8. Szkoci mają własne nazwy dla Bożego Narodzenia i Wigili. Są to: Yule (ze staronordyjskiego święta jól) oraz Sowans Nicht.

9. Współczesne Boże Narodzenie ma swoje początki w epoce wiktoriańskiej, kiedy to książę Albert "przemycił' wiele niemieckich tradycji do Wielkiej Brytanii...

10... mimo to, szkockie Boże Narodzenie ma w sobie wciąż wiele pogańskich zwyczajów....

E.

Świecący renifer i pierwsze świąteczne zakupy

Wybaczcie, wczoraj nie było wpisu a to dlatego, że dopadł mnie znów ból pleców. Mam nadzieję, że niebawem wszystko wróci do normy :)

Tak jak tytuł wpisu powiada, byłam na pierwszych zakupach świątecznych... i muszę się przyznać, że nienawidzę robić zakupów w tym okołoświątecznym czasie... Bo to jest jakiś horror... Ludzie są wszędzie i to w takich ilościach, że ciężko gdziekolwiek się dostać... I w sumie to nawet nie wychodziłabym na sklepy gdyby nie fakt, że w tym roku chciałabym mieć choinkę :) Nie wiem czy to dobry pomysł przy tak małej ilości miejsca, ale może gdzieś się zmieści...

Po szale zakupowym wróciłam do domu z lampkami na choinkę i paczką candy canes :D Łowy niesamowicie udane.. ale na spokojnie jeszcze jest czas.  Być może po moim powrocie z krótkiego wyjazdu ogarnę resztę świątecznych spraw :D

A jak u Was przygotowania do świąt? Choinki już gotowe?

E.

The King

Witajcie w drugim dniu blogmasa:)

Mam nadzieję, że niedziela mija Wam spokojnie. Mój dzień jest wyjątkowo leniwy... ale czasem trzeba odpocząć od wszystkiego :) dlatego dziś darowałam sobie sprzątanie, gotowanie i inne domowe sprawy... Za to poświęciłam trochę czasu dla siebie, nałożyłam maseczkę i obejrzałam dobry film..

Zdjęcie: Google/grafika
... i właśnie o tym filmie chciałabym napisać Wam dziś kilka słów.
 Mowa o 'Outlaw King', czyli o historii Roberta the Bruce. Jest to bardzo ważna postać w historii Szkocji. Robert the Bruce był królem Szkotów między 1306 a 1329, w czasie rewolucji Williama Walleca.  Poprowadził on Szkotów na wojnę z Anglią w  Pierwszej Wojnie o Szkocką Niepodległość...

Jeśli jesteście ciekawi jak potoczyły się losy Roberta, jego rodziny i walczących o szkocką niepodległość, koniecznie obejrzyjcie film. Mi się bardzo podobał, tym bardziej, że wiele miejsc z filmu widziałam na żywo i jakoś inaczej na to wszystko patrzę...

Dziś raczej mało świąteczny wpis, ale nie martwcie się jeszcze będzie świątecznie :) Tymczasem życzę Wam spokojnej nocy i bezstresowego poniedziałku :)

E.

Ciasteczkowy niewypał i rana cięta...

… czyli sezon świąteczny w pełni rozpoczęty :)

Tak sobie pomyślałam, że skoro wielu jutuberów nagrywa vlogmasy to może ja będę wrzucać Wam posty na tematy okołoświąteczne. Hmm nazwijmy je BLOGMASAMI :) Nigdy czegoś takiego wcześniej nie robiłam, ae jako że nie czuję tej świątecznej aury jeszcze, pomyślałam, że to może mi pomóc... a jeśli i Wy też tego jeszcze nie czujecie to i Wam  może pomoże xD

Jako, że mój Luby ma czeskie korzenie postanowiłam, że w tym roku pomieszamy trochę wszystkie tradycje i zrobimy sobie święta po swojemu :)

Dlatego też już dziś zabrałam się za studiowanie przepisów na tradycyjne czeskie ciasteczka świąteczne ( Vánoční cukroví ). Uwierzcie nie było łatwo... Tym bardziej, że w UK jest problem, aby znaleźć odpowiednie produkty do przygotowania owych słodkości. Na szczęście z pomocą przyszła mi Kristýna i jej Czech Cookbook.   To tutaj znajduję świetne przepisy nie tylko na słodkości ale i na tradycyjne czeskie potrawy :) Polecam spróbować :)

Tak więc, odnalazłam potrzebny  mi przepis i zabrałam się za robotę... Jak się to skończyło? No cóż.... Moje waniliowe rogaliczki nie przypominały ani trochę rogalików. Pomogły troszkę foremki... którymi rozcięłam sobie palce... Hmm chyba dzisiaj to nie był mój najlepszy dzień na pieczenie i robienie czegokolwiek w kuchni... Może następnym razem będzie lepiej, bo to jeszcze nie koniec moich eksperymentów ze świątecznymi ciasteczkami. Grudzień dopiero się zaczął :D

Idę opatrywać krwawiące palce, a Wam życzę spokojnej nocy :) I do zobaczenia jutro :D

E.

Dzień św. Andrzeja

Dziś święto patrona Szkocji, św. Andrzeja.
Mam zatem dla Was dziesięć ciekawostek na temat dzisiejszego święta :)

1. Dzień św. Andrzeja tradycyjnie oznacza początek Adwentu.

2. święto to jako święto narodowe ustanowiono w okresie panowania Malcolma II (1034-1093).

3. Dziś jest także dzień szkockiej flagi.

4.Dzień św. Andrzeja celebrowany jest  w Szkocji tradycyjnymi potrawami, muzyką i tańcami.

5. Jest to dzień oznaczający początek zimowych festiwali: Saint Andrew's Day, Hogmanay, Burns     Night.

6. W mieście St. Andrews świętowanie trwa aż tydzień :)

7. W języku gaelic nazwa tego święta brzmi: Là Naomh Anndrias'

8. św. Andrzej został ukrzyżowany przez Rzymian, a jego krzyż miał kształt litery X.

9. Krzyż św. Andrzeja widnieje na szkockiej fladze.

10. Dzień św. Andrzeja przypada na 30. listopada.

Na dziś to już tyle. 
Ja życzę wszystkim Andrzejom dużo dobrego z okazji imienin :)

E.

Luna Mini

Dziś typowo babski post, ale może i panom się przyda ;)

Nieczęsto piszę tutaj na tematy kosmetyczno-urodowe, bo nie jestem żadnym specjalistą w tym temacie. Zazwyczaj wspominam o rzeczach, które naprawdę robią na mnie duże wrażenie i tak też będzie tym razem. Mini Luna to urocze urządzonko, które wpadło mi w ręce jakiś miesiąc temu, podczas małego szaleństwa zakupowego. Cena była kusząca, więc kupiłam... Nie powiem.. miałam potem wyrzuty sumienia, ale szybko przekonałam się, że była warta każdego wydanego na nią funta :)

Jako osoba z wrażliwą, naczynkową cerą szukałam czegoś, co sprawi, że moja twarz będzie pięknie oczyszczona, ale bez podrażnień... Próbowałam różnych szczoteczek i specyfików do mycia twarzy. Efekty były różne... Po samym żelu wciąż miałam wrażenie, że nie zmyłam całego brudu... ale jeśli użyłam szczoteczki czy gąbeczki, cały dzień chodziłam z mega czerwonymi polikami... aż tu znalazłam Lunę..

Luna Mini to nic innego jak soniczna szczoteczka do oczyszczania twarzy od szwedzkiej marki Foreo. Zapewne już słyszeliście tą nazwę gdzieś :) I muszę przyznać, że ma same zalety:
  • jest mała- możecie ją zabrać ze sobą w podróż, bo nie zajmuje dużo miejsca, a do ładowania potrzebujecie tylko kabla USB a….
  • jedno ładowanie wystarcza na wiele użyć (od kiedy ja kupiłam ani razu jeszcze jej nie ładowałam, a używam codziennie :))
  • nie potrzebujecie kupować wymiennych końcówek, gdyż wykonana jest z silikonu, który łatwo utrzymać w czystości;
  • jest bardzo delikatna i nie podrażnia wrażliwej cery;
  • jest wodoodporna- spokojnie można ją używać w wannie jak i pod prysznicem.
Zauważyłam różnicę w wyglądzie mojej cery już po tygodniu używania Luny. Wszystkie wypryski zaczęły się goić, zniknęło zaczerwienienie, skóra stała się gładsza...

Jedyną wadą jest niestety jej wysoka cena, bo to koszt około 550 zł... Swoją kupiłam na promocji i Wam też polecam polowanie na promocje, które co jakiś czas pojawiają się na stronce Foreo. Myśle, że warto 'zapolować' i sprawić sobie lub biskiej osobie fajny i praktyczny prezent :)

E.

13 faktów o Halloween

Hej mam dla Was 13 faktów o Halloween. Być może już je znacie, być może to będzie coś nowego, interesującego dla Was :)

  1. Halloween pochodzi najprawdopodobniej od celtyckiego święta Samhain.
  2. Obchodzone jest 31. października.
  3. Oznacza koniec celtyckiego roku i jest świętem honorującym śmierć.
  4. Innymi nazwami tego 'święta' są: All Hallows Eve, All Saints' Eve,  Samhain, All Hallowtide, The Feast of the Dead, The Day of the Dead.
  5. Korzenie Halloween sięgają 4000 roku przed naszą erą, co oznacza, że to 'święto" ma około 6000 lat.
  6. Poprawna nazwa Halloween to Hallowe'en.
  7. Obchodzenie Halloween miało za zadanie przepędzić złe duchy, aby następnego dnia (All Saints' Day) można było świętować tylko z tymi dobrymi duchami.
  8. Miejscem 'narodzin' Halloween była prawdopodobnie Irlandia.
  9. Halloween przybyło do Północnej Ameryki wraz z europejskimi imigrantami, którzy świętowali żniwa, przy ognisku, opowiadając historie o duchach, śpiewając, tańcząc i przepowiadając przyszłość.
  10. Kolorami Halloween są pomarańczowy i czarny. Pomarańczowy to symbol siły i wytrzymałości, a także jesieni i żniw. Czarny jest natomiast symbolem śmierci, przypomina o cienkiej granicy pomiędzy życiem a śmiercią.
  11. Zanim dynia stała się popularna, do tworzenia lampionów używano rzepy i dużych ziemniaków.
  12. Tradycyjne wierzenia 'mówią', że jeśli założycie, w Halloween, ubrania na  tzw. lewą stronę, to być może zobaczycie czarownicę :)
  13. Inne wierzenia 'mówią', że jeśli tej nocy zobaczycie pająka, to może być duch bliskiej osoby, która chciała się z Wami spotkać.

To już wszystkie fakty, które dla Was zebrałam. Dajcie znać, czy dowiedzieliście się czegoś nowego. A może Wy znacie jakieś interesujące fakty na temat Halloween? Piszcie w komentarzach.
A ja życzę Wam udanej zabawy!

E.

Jesienny Festiwal

Niby jesień w pełni a tutaj już powoli czuć zimę... Coś chyba nie tak...

W każdym razie, koniec października oznacza tylko jedno... Halloween- 'święto' przez niektórych uwielbiane, a innych znienawidzone...  Ja należę do osob, które lubią Halloween. Nie widzę nic złego w dobrej zabawie. I zanim ktoś wtrąci, że mamy swoje polskie święta... Tak, mamy i wiem o tym doskonale. Nikt nie musi mnie uświadamiać :)

Na temat Halloween, jego pochodzenia i sposobów świętowania pisałam już wielokrotnie. Tutaj macie wszystkie linki:

Ja w tym roku, jak zazwyczaj, wybieram się na Samhuinn Fire Festival. W tym roku poraz pierwszy festiwal zmienił swoje miejsce i ze Starego Miasta, przeniósł się na Calton Hill. Według mnie, świetny pomysł, gdyż jest tam o wiele więcej wolnej przestrzeni, niż na Starym Mieście. 

fot: google/grafika
Jeśli w okresie Halloween będziecie w Edynburgu, koniecznie wybierzcie się na Fire Festival. Wszystkie niezbędne informacje znajdziecie tutaj: Samhuinn Fire Festival 2018.
Gwarantuję niezapomniane wrażenia :)

E.

Czy to już Święta?!?!

Nie macie takiego dziwnego uczucia, że czas mija jak szalony?

Ja właśnie tak mam...

Dopiero co wróciłam z urlopu a już minęła połowa października. Właściwie to najwyższy czas na zakup jakiś dekoracji na Halloween... Właśnie w tym celu ostatnio udałam się na mały 'szoping'.. I co? I jestem w szoku.... bo zamiast dekoracji na Halloween, czy jakichkolwiek jesiennych dekoracji, wszędzie już są święta.... W październiku?! Czy to nie troszkę za wcześnie?

Aby jeszcze bardziej wprawić ludzi w świąteczny nastrój, niektóre sklepowe wystawy są pełne choinek i napisów w stylu 'MERRY CHRISTMAS'... Nawet słynny The Dome przyodziany został już w świąteczne dekoracje....



Wiecie, wydaje mi się, że to wszystko psuje całą magię Świąt i sprowadza je właśnie tylko do zakupów... Jasne, to fajnie dostać coś miłego, ale Boże Narodzenie to nie tylko sprawy materialne... Trochę to takie przykre, że współcześnie to święto już nie jest takie jak kiedyś... A pamiętam czasy dzieciństwa, gdzie wspólnie z mamą przygotowywałyśmy ciasta, czy inne dania... i to słynne powiedzenie "Nie jedz tego, to na święta" :) Gdzie walczyło się z braćmi o to, kto będzie dekorował choinkę :) I jakoś tak zaraz cieplej na sercu się robi wspominając....

Dlatego proszę Was, nie zatracajcie się w szale przedświątecznych zakupów. Nawet tych bardzo wczesnych. Nie niszczcie magii  Świąt, tego oczekiwania na wspaniały, rodzinny czas... Nie pędźcie tak, bo czas wystarczająco szybko mija...

E.

PS, Jakie Wy macie przemyślenia? Nie uważacie, że te wszystkie, super wczesne świąteczne dekoracje w sklepach niszczą trochę magie świąt? Podzielcie się Swoją opinią w komentarzach. Ciekawa jestem co myślicie..

Z celtyckiej mitologii: Mabon

źródło: Google/grafika
Lato już za nami... a przed nami piękna, kolorowa jesień. Czy już Wam wspominałam, że to moja ulubiona pora roku?

Razem z nadejściem jesieni, mam dla Was kilka słów o kolejnym celtyckim święcie- Mabon...

Obchodzone w dzień równonocy jesiennej (20-23 września), kiedy to jasność ustępuje ciemności. To moment, od którego dzień staje się coraz to krótszy, a noc dłuższa.

Mabon ma swoje korzenie w pradawnych świętach Żniw Plonów... To czas odpoczynku i wyciszenia. Przypominać ma o równowadze w naturze.

źródło: Google/grafika
Podczas obchodów tego święta rozpalano ogniska, składano ofiary z plonów (miodu, wypieków, ziaren itp...). Był to sposób na okazanie wdzięczności za udane zbiory oraz pewien sposób na zachowanie przychylności bóstw.


Odpowiednikiem Mabon jest oczywiście święto plonów zwane Dożynkami, gdzie to ludzie w podzięce za udane żniwa składają, Bogu,plony, wyplecione z kłosów zboża i kwiatów wieńce.

E.

zakonnica

Tak sobie pomyślałam, że co jakiś czas napiszę tutaj o filmach, które wyjątkowo mi się podobały...

Dzisiaj chciałabym Wam napisać, co myślę o filmie, który dopiero wszedł do kina (7. września), o filmie, który ma najstraszniejszy trailer jaki do tej pory widziałam... czyli o filmie "Zakonnica'.

Oczywiście, żeby było zabawniej, wybraliśmy się na ostatni, najpóźniejszy seans w kinie, bo za dnia nie byłoby tak strasznie, prawda?
Seans się rozpoczął, a ja ze skupieniem śledziłam każdą scenę. Dawno żaden film mnie tak nie 'wciągnął'...

"Zakonnica' jak sam tytuł brzmi to film o pewnym zakonie, w którym dzieją się niesłychane rzeczy, a to za sprawą pewnej, mrocznej tajemnicy, skrywanej głęboko w podziemiach klasztoru... Gdy jedna z zakonnic popełnia samobójstwo, na miejsce zdarzenia przybywają wysłannicy Watykanu...

Więcej zdradzać nie będę :) Film jest wciągający, pełen zaskakujących sytuacji.. I przyznam, że dawno się tak nie bałam...

Szczerze polecam!

E.

To już jest koniec...

Festiwal zakończył się, jak co roku z resztą, z wielkim hukiem. I jak co roku, koniec letniego festiwalu oznacza tylko jedno... Zbliża się jesień.. Może w Szkocji jeszcze tego nie widać, ale w innych miejscach już tak. Kiedy jadąc na urlop, przejeżdżałam przez Niemcy, zaskoczył mnie niesamowity widok... Wzdłuż drogi ciągnęła się aleja jesiennych, pomarańczowo-żółtych drzew, skąpanych w złocie zachodzącego słońca... Ten krajobraz totalnie utwierdził mnie w przekonaniu, że to już koniec lata...

Ale nie ma  tego złego, co by na dobre nie wyszło, bo ja wprost uwielbiam jesień :) Wszystkie jej cudowne kolory, mgliste poranki, ciepłe grube swetry i herbatkę w ulubionym kubku :) I jeszcze najważniejsze- Halloween!

A czy Wy lubicie jesień?

E.

Zielony Człowiek





Green Man to niesamowita postać. Po raz pierwszy spotkałam się z nim w kaplicy w Roslin. Po raz kolejny- podczas obchodów Beltane… Dlatego też postanowiłam trochę poszperać w internetach i dowiedzieć się, kim jest tajemnicza postać zielonego mężczyzny..

Zielony Człowiek otoczony jest winoroślą, która 'wyrasta' z jego nosa, ust i innych części twarzy. Jego skóra jest barwy zielonej. Jest symbolem Natury.

Postać Zielonego Człowieka była czczona przez wieki, zwłaszcza w czasie wiosennych świąt

Green Man był znany nie tylko przez Celtów. Można go spotkać w Babilonie, Indiach, krajach islamskich, a także sztuce chrześcijańskiej. Liczne rzeźby Zielonego Człowieka zdobiły chrześcijańskie świątynie, np. kaplicę w Roslin.

Green Man z kaplicy w Roslin
Green Man jest w pewnym sensie odpowiednikiem Cernunnosa (boga płodności, życia, zwierząt, świata podziemnego), a także greckiego Pana...



E.

Najlepsi

Nie wiem jak Wy, ale ja mam kilka takich kapel, których mogę słuchać bez końca. Niektóre z nich towarzyszą mi już naprawdę długo i jeszcze nie było momentu żeby mi się znudziły...
Dziś chciałabym Wam trochę opowiedzieć o nich. Może któreś z nich są i Waszymi ulubionymi kapelami?

H.I.M

To fiński zespół, który powstał w 1991 r. a jego pełna nazwa to His Infernal Majesty. Zespół często jest przypisywana metka 'gotyckiego', jednak sami muzycy twierdzą, że grają 'love metal' i muszę przyznać, że to określenie zdecydowanie bardziej pasuje do ich muzyki. Jest tu bowiem wiele tekstów właśnie o miłości i wszystkich jej odcieniach. Ja mam duży sentyment do kapeli i samego Ville Vallo, w którym kochałam się w będąc w podstawówce :) Poza tym uwielbiam nonszalancki styl Ville :)



Nightwish

Tak, jestem jedną z tych szalonych fanek Nightwisha :) Zespół ciut młodszy od poprzedniego (1996), również pochodzi z Finlandii. Ja uwielbiam Nightwish z początków swej kariery, gdzie tworzyli niesamowitą muzykę i mieli w składzie jedną z najlepszych wokalistek na świecie. Mowa oczywiście o Tarji Turunen, która sprawiała, że każda piosenka tego zespołu była magiczna :) Szkoda, że zespół się jej pozbył, bo każda kolejna wokalistka nie potrafiła niestety tchnąć tego 'magicznego czegoś' do utworów...



AC/DC

Chyba nie muszę nikomu przedstawiać tego zespołu :) Z tą nazwą od razu kojarzą się świecące rogi i ten charakterystyczny wokal. Na koncertach tego zespołu zobaczycie kilka pokoleń bawiących się razem. Nie ma drugiego takiego zespołu jak AC/DC.  Kapela powstała w Sydney w 1973 roku i dają czadu po dziś dzień :) Pierwszy raz usłyszałam AC/DC u mojego znajomego w samochodzie :)Często słuchał ich właśnie podczas jazdy. Tak właśnie narodziła się moja wielka miłość do hard rockowego zespołu z Australii :)


Eluveitie

Tą nazwę podsuną mi kolega mojego brata.. i chwała mu za to! Co ciekawe na początku w ogóle nie przypadła mi do gustu ich twórczość, jednak po dłuższym przesłuchaniu, coś mnie zafascynowało w tejże muzyce. Na chwilę obecną mogłabym słuchać ich utworów bez przerwy :)
Eluveitie to szwajcarski zespół folk metalowy, który powstał w 2002 roku. Co lubię w nim najbardziej? Połączenie ciężkiej muzyki metalowej z dawnymi instrumentami np. lirą korbową. W ramach ciekawostki dodam, że część utworów jest śpiewana w wymarłym języku Gaulish :) 



A jakie są Wasze ulubione zespoły? Dajcie znać w komentarzach :)

E. 

Z celtyckiej mitologii: Lugh (Lugus)

Du lässt deine Raben ziehn
Wenn die Felder golden stehn
Und das helle lichte Rad
Drecht sich über Lughnasad
- Faun 'Sonnereignen'




Dziś pierwszy sierpnia, czyli początek żniw. W celtyckim kalendarzu to święto Lughnassadh,  które wzięło swą nazwę od  boga Lugha.

 Lugh ("lśniący") jest ważnym bogiem w mitologii irlandzkiej. Przedstawiany jest jak młody wojowniczy bohater, król i zbawca. Jest związany z umiejętnościami, rzemiosłem i sztuką, a także przysięgami, prawdą i prawem. Lugh to bóg słońca, burzy, nieba. Jest synem Ciana z ludu Tuatha Dé Danann oraz Ethlinn.
źródło: Google/grafika

Określa go wiele epitetów:
  • Lámfada- "Długie ramię", prawdopodobnie ze wzglądu na umiejętność posługiwania się włócznią oraz procą
  • Ildánach- "wykwalifikowany w wielu sztukach"
  • Samildánach- "wykwalifikowany w wielu sztukach"
  • Lonnbéimnech- "zacięty napastnik"
  • Macnia- "młody wojownik/bohater"
  • Conmac- "pies-syn"
Lugh dysponuje kilkoma magicznymi przedmiotami. Są nimi: niepowstrzymana, ognista włócznia, proca oraz miecz o nazwie Fargarach (odpowiadający). 

Jest również właścicielem łodzi o nazwie Scuabtuinne (zamiatacz fal), konia- Enbarr oraz psa Failinis.

Lugh jest odbiciem celtuckiego boga Lugusa, a jego walijskim odpowiednikiem jest Lleu Llaw Gyffes- Jasny z silną ręką.

E.

Pięć rzeczy, które mnie denerwują w Edynburgu

Życie w Edynburgu nie jest zawsze takie piękne... Dlatego dziś pomarudzę sobie :) Mam dla Was pięć rzeczy, które mnie osobiście wkurzają najbardziej..

MEWY... Wydawać by się mogło, że zwykły ptak nie może nikogo zdenerwować... Otóż nie.. Mewy w Edynburgu są wyjątkowo upierdliwe. Nie dość, że rozwalają wszystkie śmieci, nie tylko z koszy ale i te popakowane w worki, zamieniając miasto w istne wysypisko śmieci.. To niesamowicie się drą i hałasują. Zwłaszcza nad ranem, kiedy chce się jeszcze trochę pospać przed kolejnym dniem w pracy...
DROGI... O gigantycznych dziurach w edynburskich ulicach powstawały już memy... Stan dróg w mieście jest po prostu opłakany. Odczujecie to nie tylko jeżdżąc samochodem ale i podróżując autobusami... Zachowajcie zatem ostrożność żeby nie zniszczyć sobie samochodu...

TURYŚCI... Ja wiem, sama podróżuję dużo i jestem turystką... Jednak mieszkając w mieście typowo turystycznym, wiem jak czują się ludzie, którzy starają się normalnie żyć nie tylko poza sezonem, starają się zrobić zakupy w super zapchanych sklepach, czy próbują się przedrzeć się przez grupę turystów by kupić bilet do tramwaju.. 

MIESZKANIA a właściwie ich cena w stosunku do standardu tego mieszkania. Możecie mi wierzyć lub nie, ceny mieszkań w Edynburgu są szalone. Nie tylko tych na sprzedaż, ale i tych pod wynajem... Do tego standard większości z nich ma wiele do życzenia... (nieszczelne okna, pleśń, problemy z ogrzewaniem, malutkie pokoiki gdzie ledwo zmieścicie łóżko i szafę)

MŁODZIEŻ... i tu można by było pisać dużo... Nie mówię oczywiście o wszystkich, ale szczerze mówiąc bardziej boję się dzieciaków takich ok. 11-19 lat niż dorosłych. Niestety tutaj młodzież czuje się totalnie bezkarna i w sumie tak jest... Robią co im się podoba... Napadają na ludzi, niszczą samochody zaparkowane na ulicy, kradną, obrzucają kamieniami okna, podpalają rzeczy pozostawione na śmietnikach... 

E.

Z celtyckiej mitologii: Epona


Pani koni, przywódczyni jeźdźców
Twój silny głos mówi o pięknie życia
Jesienna bogini-matka
Strojona majestatem róż


Jeśli jesteście fanami Eluveitie, tak jak i ja, to zapewne imię Epona nie jest Wam obce. Pojawia się bowiem ono w kilku utworach tego zespołu:)


Kim jest zatem Epona?
źródło: Google/grafika
Jest to jedno z najstarszych i najważniejszych bóstw celtyckich, ale i nie tylko. Eponę czcili także w Cesarstwie Rzymskim i Galli, skąd prawdopodobnie wywodzi się jej kult.

Imię Epona w języku galijskim oznacza "wspaniała klacz".

Eponę czczono jako boginię płodności. Uważano ją również za przewodniczkę dusz, prowadzącą zmarłych do krainy umarłych. To opiekunka koni, kucyków, osłów i mułów. Dlatego też bardzo często jest przedstawiana jako kobieta w długiej szacie, otoczona końmi (siedząca na koniu, karmiąca konie, powożąca rydwan itp.)

Artybutami Epony są patera, róg obfitości, kłosy zboża i właśnie konie. 
Pierwsza wzmianka o niej znajduje się w Satyrach Juwenaliasa. Wiele inskrypcji o Eponie pochodzi z łaciny oraz greki. Były one wykonywane nie tylko przez Celtów, ale także przez Germanów i Rzymian.

Święto Epony przypada na 18 grudnia.

E.

Bidean Nam Bian

Tytuł dzisiejszego posta brzmi tajemniczo ale zaraz Wam wszystko wytłumaczę.

Zapewne każdy z nas ma takie miejsce, do którego lubi powracać, gdzie czuje się dobrze... My też mamy takie swoje obowiązkowe miejsce postoju, gdy przejeżdżamy przez Glen Coe. Jest to właśnie Bidean Nam Bian, czyli słynne Trzy Siostry.

Trzy Siostry: Bienn Fhada, Gearr Aonach, Aonach Dubh i my :)
Jeśli macie ochotę wybrać się w to miejsce, aby pozachwycać się widokiem, czy aby pospacerować po wzgórzach, znajdziecie ja na południu Glen Coe. Trzy Siostry są świetnie widoczne z drogi A82 (Glasgow - Fort William). Czekają tam na Was dwa, spore parkingi.

Bidean Nam Bian zwane jest także Fence of the hide (Ogrodzenie Kryjówki) lub Peak of the Mountains (Szczyt Gór). Jego najwyższy punkt wynosi 1150m (3770 ft) i jest najwyższy w Argyll. Trzy Siostry, jak sama nazwa mówi, są to trzy szczyty: Bienn Fhada (Long Hill), Gearr Aonach (Short Ridge) oraz Aonach Dubh (Blach Ridge).

Beinn Fhada (Długie Wzgórze) jest oddzielone od Gearr Aonach (Krótki Grzbiet)doliną o nazwie Coire Gabhail (zwaną również Ukrytą lub Zaginioną Doliną). Jest to płaski, szeroki obszar, ukryty od strony Glen Coe przez  obsuwisko ziemi, które zablokowało wejście i pozwoliło na utworzenie się jeziora. Ta właśnie dolina była wykorzystywana przez Klan Macdonald do ukrywania swoich zwierząt przed najeźdźcami lub też do ukrywania bydła, które sami ukradli ;)

E.

Dolina Łez

Pierwszy raz znalazłam się tam jakieś dwa lata temu, gdy wracając znad Loch Ness, wybraliśmy drogę wiodącą przez to magiczne miejsce. Był luty... Oprószone śniegiem szczyty, wyłaniały się z lekko opadającej mgły... Widok, który zapadł mi w pamięci na całe życie, widok, który pokochałam od pierwszego wejrzenia...
Glen Coe zimą...

Glen Coe to dolina pochodzenia wulkanicznego. Znajduje się w Highlands, na północy hrabstwa Argyll. Malownicze piękno doliny doprowadziło do włączenia jej do The Ben Nevis and Glen Coe National Scenic Area, jednego z aż czterdziestu takich obszarów w Szkocji. Podróż przez wąwóz, na głównej drodze A82 (Glasgow - Fort William) jest 'jedną z klasycznych podróży po górach'. Główną osadą jest wioska Glencoe, położona tuż przed wjazdem do doliny.

Miejsce to jest uważane za ojczyznę szkockiego alpinizmu. Jest bardzo popularne wśród górskich wędrowców, wspinaczy ale i fotografów :)

Glen Coe ma również swoją smutną historię... 13 lutego 1692 roku, miało tu miejsce straszne wydarzenie, zwane Masakrą w Glencoe.... Trzydziestu ośmiu członków Klanu Macdonald zostało zabitych przez siły rządowe angielskiego króla, gdyż sprzeciwiły się wierności nowym monarchom- Wilhelmowi II i Mary II...
.. i latem :)

Czy wiesz, że...
  • Glen Coe określane jest mianem Doliny Łez ze względu na swą krwawą historię...
  • Glen Coe możecie zobaczyć w serii  filmów o Harrym Potterze
  • Przypuszcza się, że Glencoe to również miejsce urodzenia legendarnego barda Ossiana.. 
Mam nadzieję, że dzisiejszy post się Wam podobał. Jeśli byliście w Glen Coe, napiszcie w komentarzu jakie są Wasze wrażenia, a ja życzę wszystkim miłego wieczoru :)

Buziaki,
E.

Noc Kupały


Utonął Wieś głupawy, a Topielica zducha
Szpony zacierając, szepcze mu do ucha
Wiesz, że przed Kupałą kąpać się nie godzi
Wiesz, że przed Kupałą po dnie licho chodzi
          ~ Żywiołak 'Ballada o głupim Wiesławie'

Kiedy byłam dzieckiem, często słyszałam od mojej babci podania i legendy ludowe. Zawsze też ostrzegała mnie żebym nie wchodziła do wody przed św. Janem. Pytana dlaczego, odpowiadała, że Licho może mnie wciągnąć pod wodę i utopić. Kim lub czym było owe Licho? Być może jakimś duchem leśnym, demonem, nadprzyrodzoną istotą? A być może to znana ze słowiańskich podań Topielica,  Wiła lub nawet Wodnik. W tych babcinych opowiadaniach zawsze mieszały się wierzenia pogańskie z usilnie próbującymi je zastąpić wierzeniami chrześcijańskimi. Trochę to pokręcone, prawda?

Więc czym tak naprawdę jest czy też był Dzień św. Jana? 

źródło: Google/grafika
Niczym innym jak katolickim świętem, które miało zastępować pogańskie Święto Kupały...
W najkrótszą noc w roku, gdy jasność zwycięża nad mrokiem (21/22 czerwca, czyli w letnie przesilenie), celebrowano święto ku czci bóstwa zwanego Kupałą (słowiańska wersja boga miłości). Uważany był on za syna Swaroga.
Najkrótsza noc w roku była zatem nie tylko początkiem lata, ale i świętem miłości i płodności.
Głównymi żywiołami były tutaj woda i ogień, które miały moc oczyszczającą. Tej nocy świętujący rozpalali ogniska i tańczyli pomiędzy nimi lub je przeskakiwali, kąpali się w rzekach, a panny puszczały wianki na wodzie (wróżąc czy wkrótce wyjdzie za mąż, czy będzie musiała jeszcze poczekać). Po tej nocy już bezpiecznie można było kąpać się w wodzie i żadne Licho już nas nie dopadnie :)

Noc Kupały wydaje się być odpowiednikiem celtyckiego święta o nazwie Beltane. Jest to noc kiedy to rok wkracza w swoją jasną stronę i potrwa w niej aż do Samhain ( 31 października).
E.

Z celtyckiej mitologii: Litha

źródło: Google/grafika

Jakiś czas temu pisałam sporo na temat celtyckiej mitologii i tak sobie pomyślałam, że może warto uzupełnić trochę te wpisy o pozostałe święta celtyckie. Dlatego też spodziewajcie się kolejnych wpisów 'Z celtyckiej mitologii' właśnie.

Dziś chciałam troszkę opowiedzieć o święcie zwanym Litha (Midsummer).
est to święto przesilenia letniego, gdzie światło góruje nad ciemnością, dzień nad nocą, życie nad śmiercią...
Święto to obchodzone jest przez również przez Słowian- Noc Kupały,a obecnie przyjętą przez kościół wersją jest święto św Jana...
źródło: Google/grafika

Jest to czas równowagi pomiędzy ogniem i wodą, wprowadzenia w swoje życie światła. Lithę obchodzono podobnie do Beltane poprzez rozpalanie na nowo ognisk. To dzień ucztowania oraz tańców i zabaw przy ognisku właśnie.

E.

Hector i depresja

Ja nie wiem co jest grane... serio... Po tak pięknym maju, jaki zaserwował nam ten rok, spodziewałam się równie pięknego czerwca a tu klops!

haar nad Edynburgiem
Już po powrocie z ostatniej wycieczki (obiecuję jak najszybciej skleić filmiki i Wam przesłać :)), zastaliśmy paskudną pogodę, gdyż całe miasto osnuł haar, czyli nic innego jak mgła... I tak calutki tydzień... Mgła i mżawka... Cóż, można by było rzec- istnie brytyjska pogoda.... ale to był dopiero początek... Po dosłownie kilku dniach znów się zrobiło paskudnie, a to za sprawą sztormu o uroczym imieniu Hector. Wczoraj wiało okrutnie, a dziś tylko trochę pokropiło. Nie mam pojęcia jak to wyglądało gdzie indziej, bo nie miałam najmniejszej ochoty wychodzić z domu :)

W ogóle ostatnio nie mam na nic ochoty... Jakaś chandra mnie dopadła i mam takie głupie uczucie, że dużymi krokami zbliża się jesień.. Też tak macie? Pierwszy raz coś takiego mi się zdarzyło... Przecież dopiero połowa czerwca, przed nami całe lato.... a ja nie wiedzieć czemu o jesieni myślę... Może to wina pogody... Sama nie wiem..

W każdym razie staram się myśleć pozytywnie i Wam też staram się zawsze przesłać pozytywną energię, czy to w postach, czy w filmikach :) Życzę Wam udanego i przede wszystkim słonecznego weekendu i do następnego razu!

Buziaki,
E.

10 najbardziej nawiedzonych miejsc w Edynburgu cz.2

 Witajcie!  Mam nadzieję, że odpoczęliście i jesteście gotowi na dalszą część naszej wycieczki po mrocznych zakamarkach Edynburga. Przygotuj...